1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych – to czas wspomnień, zadumy i refleksji. Odwiedzamy groby, zapalamy znicze, przywołujemy w pamięci głosy i twarze tych, których już z nami nie ma. Dla wielu osób to piękny, choć bolesny moment. Ale dla niektórych staje się początkiem cichego zmagania – z samotnością, pustką i… kieliszkiem w dłoni.
Bo czasem żałoba nie mija. Zamienia się w codzienny smutek, który trudno udźwignąć. Wtedy alkohol zaczyna wydawać się najłatwiejszym sposobem, by na chwilę „wyłączyć myśli”.
Kiedy żałoba przeradza się w ucieczkę
Na początku to tylko symboliczny kieliszek – „za pamięć”, „żeby nie myśleć”. Ale z czasem ta potrzeba powraca coraz częściej. Alkohol rozluźnia, odpręża, pozwala zasnąć, choć sen staje się coraz płytszy, a poranki coraz trudniejsze.
Z psychologicznego punktu widzenia mamy tu do czynienia z nałogowym regulowaniem emocji – jednym z pierwszych etapów uzależnienia. Alkohol działa jak środek znieczulający. Daje chwilowe ukojenie, ale zabiera zdolność do prawdziwego przeżywania emocji, rozmowy o bólu i odbudowy po stracie.
Zamiast żałoby – pojawia się pustka. Zamiast spokoju – coraz głębsze uzależnienie.
Picie w samotności – pierwszy alarmujący sygnał
Dla terapeutów picie w samotności to zawsze powód do niepokoju. Osoby wrażliwe, przytłoczone emocjami, często sięgają po alkohol w ciszy, by „nie obciążać innych swoim bólem”. Niestety, to właśnie wtedy uzależnienie rozwija się najłatwiej.
Samotność sprzyja rozproszeniu myśli i tworzy złudne poczucie kontroli. Nie trzeba się tłumaczyć, nikt nie widzi, nikt nie ocenia. Z czasem jednak alkohol zaczyna kontrolować człowieka, a nie odwrotnie.
Objawami, które powinny zaniepokoić bliskich, są m.in.:
-
coraz częstsze unikanie kontaktu z rodziną i znajomymi,
-
chowanie butelek lub zaprzeczanie piciu,
-
picie „dla spokoju”, „żeby się uspokoić”,
-
trudności z koncentracją, rozdrażnienie, bezsenność,
-
spadek motywacji i zaniedbywanie codziennych obowiązków.
Warto pamiętać: nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Nawet okazjonalne sięganie po kieliszek w samotności może być początkiem głębszego problemu.
Mechanizm iluzji i zaprzeczania
Jednym z najbardziej podstępnych i niebezpiecznych mechanizmów psychicznych towarzyszących uzależnieniu jest iluzja i zaprzeczanie. Działa cicho, stopniowo i bardzo przekonująco – zarówno wobec innych, jak i wobec samego siebie.
Osoba, która zaczyna nadużywać alkoholu, najpierw tłumaczy swoje picie racjonalnie:
„To tylko jeden kieliszek, żeby się uspokoić.”
„Każdy ma prawo odreagować po ciężkim dniu.”
„Przecież nie piję codziennie, więc nie mam problemu.”
To typowe przykłady iluzji kontroli – przekonania, że w każdej chwili można przestać. Niestety, im dłużej trwa ten stan, tym bardziej człowiek zaczyna wierzyć we własne usprawiedliwienia. Alkohol staje się środkiem na wszystko: smutek, stres, żałobę, bezsenność, a nawet samotność. W efekcie umysł buduje zniekształcony obraz rzeczywistości, w którym picie wydaje się rozwiązaniem, a nie problemem.
Zaprzeczanie to kolejny etap – odrzucanie faktów, bagatelizowanie objawów, unikanie rozmów o problemie. Osoba uzależniona przestaje dostrzegać, jak bardzo alkohol zaczyna rządzić jej emocjami, decyzjami i codziennym życiem. Coraz częściej szuka okazji do picia w samotności, a każdy powód – rocznica, smutny dzień, wspomnienie zmarłego – staje się pretekstem do sięgnięcia po kieliszek.
Z czasem pojawia się wewnętrzny konflikt: z jednej strony wyrzuty sumienia i wstyd, z drugiej – silna potrzeba ponownego sięgnięcia po alkohol, by „zagłuszyć” ten dyskomfort. W ten sposób mechanizm iluzji i zaprzeczania zamyka osobę w błędnym kole, w którym każda próba poradzenia sobie z bólem kończy się jego pogłębieniem.
To właśnie dlatego tak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Z zewnątrz wydaje się, że wszystko jest pod kontrolą: praca trwa, obowiązki są wykonywane, nikt niczego nie podejrzewa. W rzeczywistości jednak kontrola dawno została utracona – przejął ją alkohol.
W kontekście żałoby mechanizm ten jest szczególnie niebezpieczny. Ból po utracie bliskiej osoby jest realny i naturalny, ale alkohol daje iluzję ulgi, nie pozwalając przeżyć żałoby w sposób zdrowy. Emocje, które zostają „zalane”, nie znikają – jedynie odkładają się w psychice, prowadząc do coraz głębszego cierpienia, depresji i samotności.
Dlatego tak ważne jest, by w porę rozpoznać ten mechanizm – u siebie lub u bliskiej osoby. Bo choć alkohol daje krótkotrwałe poczucie ulgi, to odbiera możliwość prawdziwego uzdrowienia.
Jak przestać pić i poradzić sobie z żałobą?
Wyjście z uzależnienia to proces wymagający odwagi, wsparcia i profesjonalnej pomocy.
Najważniejszy jest pierwszy krok – przyznanie przed sobą, że picie nie przynosi ulgi, lecz pogłębia cierpienie.
Nowoczesne leczenie uzależnienia obejmuje:
-
detoks alkoholowy – by bezpiecznie oczyścić organizm,
-
psychoterapię indywidualną lub grupową, pomagającą zrozumieć mechanizmy nałogu,
-
wsparcie bliskich i specjalistów, którzy pomagają odbudować poczucie wartości i sens życia,
-
a w niektórych przypadkach – także wszywkę alkoholową (Esperal) jako element terapii podtrzymującej.
Najważniejsze jednak to nie zostać samemu. Uzależnienie nie jest oznaką słabości – jest chorobą, którą można i trzeba leczyć.
Pamięć i życie
W listopadowym świetle zniczy często myślimy o tych, którzy odeszli. Wspominamy ich głosy, zapachy, gesty, codzienne rozmowy. Ale ten dzień to również moment, by zatrzymać się i pomyśleć o tych, którzy zostali – a dziś zmagają się z pustką, tęsknotą i milczeniem po utracie bliskiej osoby.
Nie każdy potrafi o tym mówić. Nie każdy umie prosić o pomoc. Czasem pod spokojnym uśmiechem kryje się ogromny ból, a w samotności łatwo sięgnąć po coś, co choć na chwilę zagłuszy emocje.
Żałoba nie musi jednak prowadzić do uzależnienia. Może stać się początkiem uzdrowienia, rozmowy i bliskości. Wystarczy jedno słowo wsparcia, telefon, wspólna kawa – by ktoś nie musiał zagłuszać ciszy alkoholem. Bo pamięć o tych, którzy odeszli, powinna nas uczyć nie tylko refleksji nad przeszłością, ale też troski o tych, którzy wciąż są z nami.
